M. Franczak
Co to jest biomasa?
Na biomasę składa się cała materia organiczna na Ziemi, czyli wszystkie substancje zarówno pochodzenia roślinnego, jak i zwierzęcego, które ulegają biodegradacji. Należą do niej zatem na przykład odpadki z gospodarstwa domowego, jak i pozostałości po przycinaniu zieleni miejskiej. Prawo unijne definiuje biomasę jako „ulegającą biodegradacji część produktów, odpadów lub pozostałości pochodzenia biologicznego z rolnictwa (łącznie z substancjami roślinnymi i zwierzęcymi), leśnictwa i związanych działów przemysłu, w tym rybołówstwa i akwakultury, a także ulegającą biodegradacji część odpadów komunalnych”. - Biomasa jest jednym z pięciu odnawialnych źródeł energii. Przypomnę, że na odnawialne źródła energii składają się: energetyka wodna, energetyka wiatrowa, energetyka słoneczna, energetyka geotermalna i oczywiście biomasa – mówi Ryszard Gajewski, prezes Polskiej Izby Biomasy. Jednocześnie biomasa, ze względu na swoją dostępność, jest trzecim największym na święcie naturalnym źródłem energii.
Moda na biomasę
W ciągu ostatniej dekady zapanowała swoista moda na biomasę. – Ja o biomasie mówię co najmniej od ośmiu lat, kiedy ten rynek zaczął się tworzyć. Muszę powiedzieć, że na początku była to droga przez mękę, bo energetyka w ogóle nie chciała o tym słyszeć. Dzisiaj wręcz odwrotnie. Właśnie wracam z konferencji, na którą przyjechali wszystkich największych firm energetycznych z całej Polski. Biomasa jako paliwo jest dzisiaj jednym z ważniejszych źródeł dochodów – tłumaczy Ryszard Gajewski. Skąd jednak bierze się ta popularność? Do raptownego wzrostu znaczenia biomasy w Polsce i w Europie w znacznej mierze przyczyniła się Unia Europejska. W marcu 2007 roku przywódcy państw członkowskich UE w celu przeciwdziałania zmianom klimatycznym nakreślili program 3 razy 20 (program decyzją Parlamentu Europejskiego wszedł w życie 17 grudnia 2008 r.), który zakłada: konieczność ograniczenia emisji dwutlenku węgla CO2 do 2020 roku o 20% w stosunku do emisji z 1990 r., poprawę efektywności energetycznej wytwarzania energii elektrycznej w tym samym okresie o 20%, zwiększenie udziału energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych w całkowitej produkcji energii również o 20% (w Polsce udział ten powinien wynieść 15%).
Oczywisty wybór?
Na polskim gruncie strategia, która zawiera rozwiązania wychodzące naprzeciw najważniejszym wyzwaniom polskiej energetyki zarówno w perspektywie krótkoterminowej, jak i długoterminowej została określona w dokumencie „Polityka energetyczna Polski do roku 2030”. Zgodnie z nim główne cele polityki energetycznej w tym obszarze obejmują: wzrost wykorzystania odnawialnych źródeł energii w bilansie energii finalnej do 15% w roku 2020 i 20% w roku 2030, osiągnięcie w 2020 roku 10% udziału biopaliw w rynku paliw transportowych oraz utrzymanie tego poziomu w latach następnych, a także ochronę lasów przed nadmiernym eksploatowaniem w celu pozyskiwania biomasy oraz zrównoważone wykorzystanie obszarów rolniczych na cele OZE, w tym biopaliw, tak aby nie doprowadzić do konkurencji pomiędzy energetyką odnawialną i rolnictwem. Jak widać zatem dokument ten kładzie szczególny nacisk na biomasę. Aby spełnić unijne wymogi, rząd nałożył na producentów energii obowiązek wytworzenia części energii ze źródeł niekonwencjonalnych lub wykupienia certyfikatów, będących formą opodatkowania na rzecz ekologicznej energii. Elektrownie, broniąc się przed tym sięgnęły po biomasę. Dlaczego? Najprościej produkować tę zieloną energię przez dorzucenie do niego trochę „zielonego”. W ten sposób rozwija się zły system. Uważam, że współspalanie biomasy z węglem jest przejściowe. Biomasa powinna być spalana jako jednorodne paliwo. Mimo to w Polsce wciąż 96 proc. energii wytwarzamy przez spalanie węgla.